Dawno temu, jeszcze wtedy na blogu mamagi, teraz Plachaart zobaczyłam zapisy na zabawę we wspólne czytanie jednej książki. Sprawdziłam w miejscowych bibliotekach czy mają ten tytuł i gdy ostatniego dnia miałam zapisać się ... poszłam rodzić. Kilka dni później na szpitalnym łóżku napisałam jednak do Organizatorki czy przygarnęłaby mnie jeszcze i w ten sposób dołączyłam do listy Uczestniczek. Pisałam o tym tu. Zaczęło się oczekiwanie, śledzenie wpisów na blogu Agnieszki i u innych dziewczyn. Po roku jakoś zwątpiłam, bo cisza w eterze, nie wiedziałam gdzie nasza lektura. I ... pewnego dnia list polecony, a na nic nie czekałam, adresatka też nieznana. Ogromne zdziwienie. Otwieram a tam ....
Książka okazała się bardzo ciekawa i praktycznie w dwa dni połknięta. Potem dokończyłam zakładkę dla kolejnej osoby, hehhe czyli samej organizatorki, bo książka wracała już do właścicielki. (Należało przygotować drobny upominek związany z czytelnictwem) Dorzuciłam słodkości, poczyniłam odpowiedni wpis w książce wśród innych i tak to wyglądało przed wysłaniem dalej:
i jeszcze zbliżenie na przód zakładki
i na jej tył