Myślałam, myślałam nad listopadem i nic sensownego nie wymyśliłam, bo jakby nie patrzeć listopad to przede wszystkim: Wszystkich Świętych, to Zaduszki, to krajobraz szarobury, to kilka solenizantów w rodzinie i wśród znajomych, początek adwentu oraz Andrzejki na koniec. Prosiłam domowników o podpowiedzi i te same skojarzenia. Pytałam koleżanki i to samo. Wzbogacono mi tylko skojarzenia o Święto Niepodległości, o pluchę, o przymrozki, wyciąganie czapek i szalików oraz dodatkowe wolne dni w pracy;)
Czas mnie poganiał, a wszechobecne dynie skłoniły do sięgnięcia po ..... tak, tak, po haft przesłany przez Irinę jako październikowy. Podobała mi się ta wiedźma od początku tyle, że nie pasowała do października. Wiem, że ot tak bez okazji po wzór nie sięgnę, więc z braku innych pomysłów wiedźmoczka wskoczyła na kanwę, na kalendarz już nie zdążyła:)