wtorek, 27 września 2011

TUSAL - cz.3

Nie wiem kiedy minął kolejny miesiąc i czas na następną odsłonę TUSAL-owego słoika.
Nikogo nie zaskoczę, ani Was, ani siebie, bo dużo w nim nie przybyło:(
Tak jak pisałam, u mnie na prawdę dużo się nie marnuje ....
Proszę wrześniowy słoik 




To może, żeby więcej tekstu było, prośba do Was.
Bardzo, ale to bardzo potrzebuję takiej plastikowej podstawki pod kubek/szklankę, do której można włożyć hafcik. W pasmanterii nie ma, na All. nie ma, dwa sklepy internetowe przeszukałam bez rezultatu. Zapłacę lub w zamian kupię coś innego. 
Z góry dziękuję:)

poniedziałek, 26 września 2011

10 kilo do przodu

Stało się!
Przekroczyłam dziesiątkę! Ciężko mi nosić te dodatkowe kilogramy. Ciężko znaleźć odpowiednio szerokie ciuszki. Ciężko cokolwiek robić, ale ... już tylko półtora miesiąca. Zaczęłam gromadzić ubranka, kosmetyki, różne akcesoria przydatne przy pielęgnacji i w życiu codziennym maluszka. Zbierać cenne rady od znajomych mamusiek, bo .... duuuuużo się zmieniło od ostatniej mojej ciąży:)
Na szczęście i siostry, i koleżanki chętnie to robią, jak również ubierają mnie i wzbogacają wyprawkę dzidzi. Proszę, to jedna z dostaw, ta najobfitsza:)



W zasadzie to chyba tylko wózka mi brakuje. Wózka reprezentacyjnego:) Wyjściowego:) Taki po domu, niemodny, ale wygodny mam:) Próbuję licytować na A., ale bezskutecznie:(. Może jeszcze uda się i zdążę na czas? A, że od 3 tygodni siedzę w domku, na zwolnieniu to wymyślam okrutnie i ... dziś znów piekłam. Tym razem paluszki ziołowe według przepisu Penelopy. Przepis całkiem świeży, zaledwie sprzed tygodnia. Ja ostatnią porcję przed upieczeniem dodatkowo obtoczyłam w kminku. Polecam!



piątek, 23 września 2011

Bruschetta

Jak zwykle u mnie musiało upłynąć trochę czasu, zanim zabrałam się za robotę. Miałam już od jakiegoś czasu gotową mieszankę, dokupiłam tylko pomidorki, bo resztę też miałam w domku i takim sposobem dzisiaj mogliśmy skosztować własnych bruschetek. Smakowały wyśmienicie! Następnym razem spróbuję je zrobić samodzielnie od A do Z. Hhihi, ale to pewnie za rok. W kolejnym sezonie pomidorowym:)))

Przed upieczeniem 

i gotowe. Hihhi jednej brak, bo od razu musiałam spróbować:)))))

Świąteczny SAL 2011 - cz.1

Zwariowałam. Oszalałam. Bo jak inaczej to nazwać? Mimo zbliżającego się porodu, mimo wielu zobowiązań, SAL-a u myszszeczkunii, TUSAL- a zapisałam się na Świąteczny SAL ...
bo ....
musiałam!!!


W ubiegłym roku bacznie obserwowałam polską i angielską wersję tego Bożonarodzeniowego SAL-a. Wcześniej, wręcz oblizywałam się na SAL-ową choinkę wg wzoru Małgosi Piotrowskiej.
Musiałam zaryzykować.
Może znajdę czas?
Może dzidzia pozwoli? 
Może uda się?

poniedziałek, 19 września 2011

Zazdrostka według Elisse - cz.1

     Dzień staje się coraz krótszy, o czym przekonaliśmy się niemalże z dnia na dzień. Odczuło to, nawet nasze młodsze dziecię. Znaczy zbliża się jesień, zima, wiosna ... czas, w którym już po 15-ej zasłaniam okno w kuchni. Muszę, bo zaledwie 4 kroki od niego jest już droga, po której chodzi i jeździ mnóstwo ... facetów:)))
     Firanka Elisee jest cudna. Zakochałam się w niej jak tylko zobaczyłam na Jej blogu. Długo jej się przyglądałam. Zapisałam sobie na komputerze i często podziwiałam. Jakiś czas później Eliza zamieściła opis jak takie cudo zrobić. Wtedy już podjęłm decyzję, wymierzyłam szybę - okno i zakupiłam nawet materiał;). Długo leżakował samotny, potem dokupiłam nici i już w towarzystwie leżały ci one  dalej ...



ale ostatnio przystąpiłam do dzieła. Zmusił mnie jeden "typ", jak mawia Starszy syn. Otóż bezczelnie stał za oknem i patrzył jak rozlewam sok do buteleczek, wrrr!!!! Najpierw naniosłam szkic, niepewnie, nieporadnie ...




Potem zrobiłam szydełkowe kwiatki. W sumie to mój debiut, bo nie liczę 6 kwiatków sprzed 2 lat, nawet nie wiem jak je robiłam. Listki to już zupełnie dziewiczy twór. Długo szukałam wzorów, schematów w gazetach czy kursików w necie. Nie wszystko się udawało, nie wszystko podobało, ale MAM! Są. O takie:



Potem pierwsze przymiarki, rozmieszczanie w odpowiednich miejscach, przekładanie, przyszpilanie i tak zostało:




Teraz tylko fastrygą zabezpieczyć brzegi gałązek, listków itp i wyszyć je haftem richalieu ... ale najpierw ... kolejna myszka ... kolejny tajny projekt ...
Nie zapisałam sobie strony z postem Elizy o firance, ale polecam Jej cały blog. Kto tam trafi, na pewno zachwyci się nim i Jej właścicielką. a jak przeczyta "od deski do deski" - raczej to nieuniknione, to i firankę znajdzie:)
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na ciąg dalszy o mojej zazdrostce ... za jakiś czas ....
Ciasto zostawiam. Częstujcie się ... tym razem roladą malinową:)

poniedziałek, 12 września 2011

SAL cz.5 - Myszka piąta

Przyszedł czas na kolejną baletnicę. Tym razem będzie krótko. Cieszę się, że jednak zdążyłam w terminie, wszak do północy jeszcze chwil kilka:)))) 
Proszę oto zielona mysia:

I z koleżankami:

Na blogu Kolorowe Zacisze przeczytałam prośbę Darsi. Proszę w Jej imieniu, w imieniu Jej koleżanki i Emilki... o rejestrację i oddanie głosu. Dziękuję!

Candy u Peninii - Tilda

Tildy darzę sympatią od pierwszego wejrzenia. Wszelakie Tildy! Bo, i anielice, i śpioszki, i króliczki, i miśki, i koty, i ślimaki, i chyba wszystko  co się da uszyc i wypchać:))))Są one bardzo sympatyczne, mięciutkie a przy tym przypominają mi dzieciństwo, miniony czas. Dobry czas. Czas spędzony z babcią i prababcią. Babciami, których już nie ma ...
Wielokrotnie próbowałam szczęścia w Candy, gdzie wygraną były właśnie owe szmaciaczki, ale niestety zabrakło szczęścia ;)
Przymierzałam się już sama do szycia i nawet zdobyłam schemat. Nie ukrywam, że robiłam to, jak ta sójka, co się wybierała za morze ... I znów zaświtała nadzieja, bo u Peninii można wygrać taką cudną anielicę,


więc odkładam schemat w kąt, zaciskam kciuki i liczę na łut szczęścia przy losowaniu. Jeśli macie ochotę to zajrzyjcie na  stronę i też spróbujcie szczęścia , zapisy trwają do 30 października br.

sobota, 10 września 2011

SAL cz.4 - Myszka pierwsza

Normalnie baletnice wciągnęły mnie na dobre. Hipnotyzują, czarują, nie pozwalają na długo o sobie zapomnieć, więc ... mimo zarzekania się, mimo bólu oczu, mimo przeklinania materiału, mimo zbliżającego się terminu prezentacji piątej myszki, wyszywam dalej te zaległe. Hihihi, dużo już ich nie ma, znaczy tych zaległych, bo przed nami baletnica numer 1. Różowa panna:


pastelowa, lekka

i z charakterem, z uśmiechem:)

Całość w tej chwili tak wygląda i biegnę wyszywać dalej, by móc jak najszybciej pokazać kolejna mysię:)


Miłego weekendu życzę!!!

poniedziałek, 5 września 2011

Zakupowe szaleństwo

W ostatniej chwili skorzystałam z letnich wyprzedaży i kupiłam cudne buty. A jakie wygodne!!! Hhihi kolor zupełnie przypadkowy, ale tylko takie były:)




I zupełnie przypadkiem w innej sieciówce znalazłam torbę pasującą do nich. Nie mogłam nie kupić:)))))



Hehehe a potem kupiłam jeszcze lakier do paznokci, taki robiący spękania, hihi oczywiście kolorystycznie mi pasował:)))) i też okazja:)
Na koniec listonosz przywiózł paczkę, a w niej saaaaame potrzebne rzeczy;). Dobrze, że nikt z domowników tego nie widział. Zakupy zrobione na A., niby każda z licytowanych rzeczy była okazją, ale ogólna suma już takową nie była. Zapewniam! Hhihi nici starczy mi do końca życia .....
A propos zakupów. Chyba czas pomyśleć o wyprawce?


Mój nowy zakup w komplecie:




To jeszcze na dobry początek tygodnia, wczorajsze ciasto. Pamiętacie ten mój przepis na ciasto z porzeczkami? Tym razem zrobiłam w wersji z malinami. Pychota!!!! Dla zainteresowanych TU przepis. 
Smacznego!



piątek, 2 września 2011

SAL cz.3 - Myszka druga

Dzisiaj szczegóły techniczne i rzeczona baletnica. Otóż wyszywam na płótnie, wrrr, w którym są inne wątki niż osnowa. I tak, aby powstał 1 krzyżyk, muszę sobie policzyć do trzech w poziomie i 4 w pionie. Masakra!!! Do tego spamiętać ile ma być krzyżyków ... płakać mi się momentami chce, ale twarda ze mnie sztuka i nie zważając na trudności prę do przodu:))) Hihhi mimo wielu pruć, poprawek, ciskania szmatką o podłogę:))))
Mulinę dobrałam, zamieniając Madeirę na Anchor. Zanim jednak dotarłam do sklepu po brakujące kolory, dobrałam muliny spośród tych, które posiadałam w domu. W ten oto sposób, wyszywam DMC, Ariadną i Anchorem. 
Ciałka myszek to moja własna fantazja, wyszywam dwoma odcieniami szarości, w zależności od barwy sukienki. Po prostu niektóre zamienniki wydawały mi się niedoprzyjęcia. Bacstiche są grafitowe, o tym już pisałam w poprzednim poście o baletnicach. Ze względu na to płótno wyszywam jedną nitką;)
Igłą chińska, cienka, najcieńsza chyba z możliwych ... cóż to też wymusił materiał ...
To może tytułowa myszka?




I z koleżankami:)