poniedziałek, 31 grudnia 2018

Smalls SAL 2018 cz. 12 czyli breloczek z motylem


       Breloczek planowałam wyhaftować jako uzupełnienie prezentu mikołajkowego wylosowanej parze u syna w szkole, ale....znów nie zdążyłam. Nie wiem kto bardziej temu winny, ja czy syn. W każdym razie hafcik pozostał chwilowo w domu:)


Najpierw powstał niebieski motylek. Początkowo miał być pomarańczowy;)


Potem przybyły mu czułki i konturki


Całość wylądowała w plastikowym breloku

Na razie nie ma drugiej strony, ale tradycyjnie u mnie będzie tam literka z alfabetu - inicjał. Niestety zgubiłam schemat TEJ czcionki i muszę znaleźć coś nowego. Inny mój breloczek można TU zobaczyć.


Breloczek zgłaszam do zabawy Smalls SAL 2018


SAL Choinka 2018 cz.12 - Jemioła


Na kolejnym drewnianym domku zamarzyła mi się jemioła. Hahhaha chyba nigdy tak źle nie dobrałam materiału i tak źle nie rozplanowałam wzoru. Najpierw okazało się, że to nie delikatny, zwiewny, maleńki hafcik, ale prawdziwa kobyła. 



Potem zorientowałam się, że zaczęłam wyszywać górę haftu tam gdzie miał być środek wzoru. Masakra jakaś.



 W związku z tym, że, jemioła nijak nie mieściła się na drewienku, zostałam zmuszona do haftowania czegoś innego. Tym razem padło na zimowy domek w otoczeniu świerków. Niestety poległam i mam dopiero tyle ... Nie pozostaje mi chyba nic innego jak zapisać się na kolejną edycję SAL u Kasi i dokończyć wzorek:)



Jemioła wyszywana resztkowymi mulinami, dlatego zgłaszam na SAL Wymiatamy resztki i SAL Choinka 2018




niedziela, 9 grudnia 2018

Zaproszenia urodzinowe z kotkiem i planner na grudzień


        Gdyby nie przypomnienie alis zupełnie bym o nim i o Was zapomniała. Opracowałam swoją wersję plannera, wydrukowałam, wypełniłam wiadome, dopisuję nowe, a Wy? Przepraszam najmocniej i już wklejam PLANNER. Kto czekał, kto nie znalazł innego, kto chce rozpocząć przygodę z planowaniem swojego czasu do dzieła. Można drukować.


Uznałam, że sam planner to mało, że przydałoby się jeszcze coś do pooglądania i poczytania, dlatego ten post jest łączony. Jak zawsze z resztą:-). Całkiem niedawno obchodziliśmy urodziny naszej córci. Chciała mieć urodziny nie tylko w gronie rodziny, ale z rówieśnikami. Zorganizowaliśmy zatem urodziny na sali zabaw. Trzeba było zaprosić koleżeństwo pisemnie, by nie było pomyłek co do daty i adresu imprezy. Zaczęłam kombinować, rysować projekty, gdy na koniec jubilatka krótko powiedziała: Zaproszenie musi być z kotkiem. Słodziakiem. I różowe. Oszczędzę kolejnych szczegółów. 


Coś tam naszkicowałam, tym razem nie pokazywałam, haha bo jeszcze odrzuci projekt i przystąpiłam do dzieła. Zgromadziłam potrzebne materiały i narzędzia.


Przez kolejne noce na przemian wycinałam i wiązałam kokardki, aż wszystkie elementy były gotowe


Wtedy mogłam już przystąpić do montowania całości. Troszkę kokardki nie chciały się trzymać, klej też koniecznie chciał być widoczny pod tiulem, ale dałam radę


Powstała cała banda milusich kociaków. Susząc się czekały ranka i pisków radości ich fanki. Zaproszenia bardzo się córeczce spodobały. Co prawda były pytania "czemu te kotki takie czarne" i " czemu nie są puszyste?", ale ostatecznie zostały zaakceptowane. Potem już tylko pozostało złożenie przez Nią autografów i 


zaproszenia ruszyły w świat. Już później dowiedziałam się, że dzieciaczkom spodobały się bardzo. Nawet dwie dziewczynki chciały takie same na swoje urodziny. Ucieszyło mnie to bardzo 


Warto czasem niedospać, by zobaczyć tę radość na dziecięcej buźce

sobota, 1 grudnia 2018

Notatnik z kotem SAL Smalls 2018


Dziś dzień publikacji kolejnego hafcika na SAL zatem przedstawiam Wam mojego nowopowstałego kocurka. Kotek jest nieco starszawy, bo jak policzyłam jego początki czyli nogi mają 5 lat. Szok ile czasu zajęło mi dokończenie tak niewielkiego wzorku.


Najpierw powstał kotek w wersji powyższej czyli z zielonymi oczami. 


Zdążyłam go uprać, przeprasować i stwierdziłam, że tych oczu po prostu nie widać. Zaliczyłam prucie i kotek zamrugał błękitnymi oczyma


Haft od początku powstawał z myślą o naszym "notesie medycznym". Zeszyt zrobiłam sama. To zbiór luźnych kartek zszytych z tekturową okładką. Pomysł na taki notes wziął się stąd, że kartka na której spisywałam nasze wizyty u lekarzy lubiła się gubić. W domu zaznaczałam je na kalendarzu, ale w terenie nosiłam kartkę. Najgorzej było na przełomie roku. Dochodziły nowe kartki. W domu też jeden kalendarz się kończył, a nowego jeszcze nie było. Potem doszły choroby córci i wizyty u specjalistów. Coraz więcej wizyt i terminy koszmarne. np wizyta u reumatologa dziecięcego wyznaczona za dwa lata.


Nasz zeszyt tak wygląda, na okładce w tym prostokącie są nasze imiona i numery pesel. Na kolejnych stronach mam wyznaczone miejsca na poszczególne lata i miesiące. Może uchylę rąbka i pokażę jeszcze pierwszą stronę. 


Zeszyt powstał w 2013r. i służy nam non stop. Świetnie się sprawdza i były momenty, że nawet na dużym kalendarzu nie zaznaczałam wizyt. Notes powstał w 2013r. i od tego czasu kotek powiększał się o kolejne krzyżyki, potem o ich prucie, kolejne krzyżyki i tak w koło. Myliłam się często, za często. Odkładałam więc wzór do szuflady, by po kilku miesiąc powtórzyć te operacje.


Gotowy hafcik nakleiłam na przednią stronę okładki, a następnie na całość nakleiłam folię przezroczystą


Na koniec otrzymałam to co chciałam. Mam kartki w jednym miejscu, w usztywnionej okładce, wszystko spisane w jednym miejscu, na zewnętrznej okładce nr pesel, a wewnętrznej mam jeszcze przyklejone kartki z harmonogramem pracy naszego pediatry i lekarza rodzinnego. Wewnątrz też są skierowania na badania i wizyty


Haft z kotkiem zgłaszam do zabawy SAL Smalls 2018.

poniedziałek, 26 listopada 2018

Czerwone autko z choinką


         Nie dosyć, że ciało odmawia posłuszeństwa to i z pamięcią gorzej. Jak szalona haftowałam kota, bo muszę, bo czas goni, bo SAL i ... owszem termin zbliżał się, ale bożonarodzeniowego, a nie miniaturkowego SALa. Plus jest taki, że dwa hafty ukończone i na piątek mogę spokojnie czekać.


       W ubiegłym roku, gdy zobaczyłam to czerwone autko z choinką zakochałam się z nim od razu. Tak, ja nielubiąca koloru czerwonego:) Było już po świętach i chyba tylko dlatego nie wyhaftowałam samochodzika od razu. Zapisałam sobie kilka prac i niby nie pamiętałam, ale gdzieś tam w myślach utkwił ten motyw. Na tyle mocno, że jako pierwszy świąteczny wyhaftowałam tej jesieni.


         Zdjęcia może małoambitne, w bałaganie mulinkowym, ale to na dowód, że haftowałam z końcówek mulin przeróżnych firm, bo pracę zgłaszam na SAL u Igiełki. Kolory samodzielnie dobierałam i haftowałam na lnie z Ikei. Nie polecam go jednak do haftu krzyżykowego.


         Ciemne, takie pochmurne te ostatnie dni, że ciężko było zrobić ładne zdjęcia. Mimo to i mimo tego wydłużonego kształtu(wina lnu) samochodzik mi się podoba i chyba jeszcze jeden popełnię. Oczywiście na innym materiale


          Samochodzik już dziś jedzie na SAL Choinka 2018 i SAL Wymiatamy resztki. Przystankiem końcowym prawdopodobnie będzie bombka. 



piątek, 2 listopada 2018

Listopad 2018- planner do pobrania

     

       
        Pięknie nam się zaczął ten miesiąc. Przepięknie. Nie pamiętam takiego dnia Wszystkich Świętych. Śmiałam się, że pierwszy raz w życiu w tym dniu nie miałam rękawiczek. A były takie dni, że miałam ich nawet dwie pary. 



Pamiętam ten dzień z dzieciństwa, gdy stałyśmy z siostrą przy grobie w zaspach śniegu. I ... raczej tak postrzegam 1 listopada. Potem był dziki galop do domu, a blisko nie było, zarzucanie nóg na kaloryfer i rozgrzewanie stóp. Wcześniej polewanie dłoni ciepłą wodą, jak kto pierwszy dobiegł do łazienki. I ten kożuch mamy. Ciężki. Śmierdzący naftaliną. Niemodny dla nastolatki. Ale jak fajnie było go mieć, gdy mama nie szła na cmentarz. A było tak, gdy któreś z rodzeństwa było chore albo maleńkie albo pod koniec maminej ciąży. heheh pewnie ze trzy razy się załapałam, ale pamiętam to oburzenie, wstyd przed rówieśnikami, a potem ... dumę i radość, że jednak mniej zmarzłam od niektórych:) 

Dzisiejszy 1 listopada jakże odmienny, jakże ciepły, kolorowy, wręcz bajeczny. Tylko czemu tak wiele grobów przybyło. Tych z rodziny, znajomych bliższych i dalszych, i tych nieznajomych. Tylu młodych i starych ludzi. 



Na koniec planner listopadowy zostawiam. Kto jeszcze nie ma, niech drukuje i niech mu dobrze służy Planner do ściągnięcia


piątek, 26 października 2018

Pani narciarz czy narciarka? - zawieszka na SAL




        Chyba to był miesiąc najbardziej ubogi w robótki od kilku lat. Większość czasu spędziłam próbując poznać lepiej polską służbę zdrowia. Nie ogarniam jej, a ona mnie, chociaż ... po 3 (czytaj: trzech) miesiącach nastąpił postęp i mam rozpoznanie. Ot, uszkodzona łąkotka. Rehabilitacja na cito, za pieniążki, ma zdziałać cuda. Ma zastąpić operację. Zobaczymy. Na razie mija czwarty miesiąc, ból nogi nasila się, uniemożliwia chodzenie


        Tym razem wróciłam do haftowania miniaturki na drewienko. Miała być seria leśna, ale jakoś minęłam się z pierwotnym zamysłem i pozostałam jedynie przy jej kolorystyce.


Tu jeszcze bez konturków, ale szybko poradziłam sobie z nimi, nawet z gojącym się nadal i niedomagającym kciukiem


       Narciarkę wyhaftowałam według wzoru Veronique Enginger znalezionego kiedyś na pinterescie. Nie miałam legendy, więc kolory dobierałam spośród moich resztkowych niteczek. Hafcik pasuje zatem na SAL u Igiełki


Przyjemnie i szybko się wyszywało, mimo, że to takie maleństwo, hahha a ja mądrze najpierw kanwę przycięłam


        Potem było wypatrywanie błękitnego nieba, by między kolejnymi deszczowymi dniami zrobić fotki mojej pani. Nawet do szklarni zawędrowałyśmy, przy okazji zrywając ostatnie papryczki, takie jakieś już mało ostre:)


   Jest to już piąty hafcik na drewienku. TU można obejrzeć poprzednie, a przed świętami pokażę już wszystkie razem. Mam cichą nadzieję, że jeszcze ze dwa, trzy hafciki zdążę wykonać


Zawieszkę zgłaszam na SAL Smalls i SAL Украшаем елку-2019 oraz SAL Choinka 2018