Chyba to był miesiąc najbardziej ubogi w robótki od kilku lat. Większość czasu spędziłam próbując poznać lepiej polską służbę zdrowia. Nie ogarniam jej, a ona mnie, chociaż ... po 3 (czytaj: trzech) miesiącach nastąpił postęp i mam rozpoznanie. Ot, uszkodzona łąkotka. Rehabilitacja na cito, za pieniążki, ma zdziałać cuda. Ma zastąpić operację. Zobaczymy. Na razie mija czwarty miesiąc, ból nogi nasila się, uniemożliwia chodzenie
Tu jeszcze bez konturków, ale szybko poradziłam sobie z nimi, nawet z gojącym się nadal i niedomagającym kciukiem
Narciarkę wyhaftowałam według wzoru Veronique Enginger znalezionego kiedyś na pinterescie. Nie miałam legendy, więc kolory dobierałam spośród moich resztkowych niteczek. Hafcik pasuje zatem na SAL u Igiełki
Przyjemnie i szybko się wyszywało, mimo, że to takie maleństwo, hahha a ja mądrze najpierw kanwę przycięłam
Potem było wypatrywanie błękitnego nieba, by między kolejnymi deszczowymi dniami zrobić fotki mojej pani. Nawet do szklarni zawędrowałyśmy, przy okazji zrywając ostatnie papryczki, takie jakieś już mało ostre:)
Jest to już piąty hafcik na drewienku. TU można obejrzeć poprzednie, a przed świętami pokażę już wszystkie razem. Mam cichą nadzieję, że jeszcze ze dwa, trzy hafciki zdążę wykonać
Zawieszkę zgłaszam na SAL Smalls i SAL Украшаем елку-2019 oraz SAL Choinka 2018

