Śpieszyłam się. Gdy tylko palec mniej bolał łapałam za igiełkę i przy odrobinie determinacji i cierpliwości haftowałam mój wzorek na SAL-e. Wydawało mi się chwilami, że poddam się, odpuszczę te zabawy, ale po przerwie wracałam do kanwy. Tempo było ślimacze
Dzień pierwszy to wyjęcie kanwy, muliny, przycięcie jej i podzielenie na 2 pasma po 3 nitki, nawleczenie igły i odłożenie wszystkiego
Dzień drugi przyglądałam się wszystkiemu i nie dałam rady
Kolejnych kilka dni to samo.
Aż wreszcie nadszedł dzień, gdy ruszyłam z robotą. Powoli, próbując kciuk trzymać, a to do góry, a to w bok. Bolało, ale efekt był. Marny, ale był. Udowodniłam sobie, że się da
Potem były kolejne dni i tak w ślimaczym tempie przybywało krzyżyków
i jeszcze trochę
i więcej, (i okazało się, że źle wyliczyłam xxx, za blisko brzegu)
aż wreszcie miałam całość
i dumna byłam, że wyhaftowałam ją
że udało mi się to mimo niewygody, mimo bólu, mimo sprawnej jednej ręki
i że na czas
i ... kolejny wypadek. Wczoraj wieczorem miał go syn. Potem godziny niepokoju, oni w szpitalu na oddziale ratunkowym, ja z córką w domu, ze swoim bólem. Nie w głowie był wpis na blogu, ani znikający za oknem księżyc. W końcu mąż wrócił, syna zatrzymali w szpitalu. Nie wytrzymałam, kuśtykając, po nocy pojechaliśmy z powrotem do szpitala. Wróciliśmy koło 1-ej, księżyc pięknie już świecił, internet działał, ale o czym innym tu czytałam, znów nie w głowie był wpis. Poszłam spać po 5-ej, o 7-ej pobudka. Nerwy od rana. Znów do szpitala. Czy na pewno operacja? Czy On da radę? Kiedy pech się od nas odwróci? A wczoraj w południe rozmawiałam z teściową, że więcej się nie da. Że za dużo tych nieszczęść....
Niestety uformować zawieszki nie dam rady w żaden sposób. Kciuk jeszcze sztywny, bez czucia, spuchnięty, bez niego nie dam rady. Dlatego sam haft zgłaszam na SAL-e, bombkę, wielgachną zrobię potem. Haft jest świąteczny dlatego zgłaszam na SAL Choinka 2018, haft z kończącej się, resztkowej czerwonej muliny, dlatego na SAL Wymiatamy resztki, haft niewielki mimo, że na mojej kanwie wychodzą mega wielkie bombki dlatego na SAL Smalls 2018
Kochana, to życzę by pech już Was zostawił w spokoju. I dużo zdrówka dla synka i Ciebie.
OdpowiedzUsuńHafcik jest śliczny, jak paluszek się wygoi zrobisz z niego, to co zaplanowałaś :)
That is a very pretty Small. Well done!
OdpowiedzUsuńVery pretty finish.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się dziewczyno i się nie poddawaj. Na pewno nadejdzie lepszy czas.
OdpowiedzUsuńKrzyżyk do krzyżyka i powstała piękna bombka :)
OdpowiedzUsuńSzybkiego powrotu do pełni sił moja droga.
Kochana, w końcu będzie lepiej, na pewno! Haft jest bardzo piękny.
OdpowiedzUsuńPrzesyłam dużo dobrych myśli i pozdrawiam z całego serca.
Szybkiego powrotu do zdrowia dla Was życze, podziwiam że mimo wszystko udało Ci się haftować :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam za determinację! Warto było:)
OdpowiedzUsuńZdrowia życzę dla Was i by już nadeszła ta tęcza po deszczu! Niech będzie dobrze!!!
Co z synkiem? Duzo zdrowka Wam zycze ;*
OdpowiedzUsuń