sobota, 10 grudnia 2011

Kosz pełen zaległości - kolejna część



SAL cz. 9 -  finish
To jeszcze na koniec tych zaległości. Dziś praca będąca uwieńczeniem myszszeczkuniowego SAL-a myszkowego. Gdy tylko zdecydowałam na czym wyszywam, zanim wyhaftowałam pierwszy krzyżyk już wiedziałam co z tego powstanie. Co prawda do końca nie znałam płci mojego dziecka, ale gdybym urodziła synka to chrześniaczka na pewno też ucieszyłaby się z takiego prezentu.



Ponieważ to ostatni post dotyczący SAL to kilka słów podsumowania. Wszyscy wychwalali łatwość i przyjemność wyszywania tego wzoru. Ja chyba jako jedyna miałam mieszane uczucia.
Przyjemnie, bo wyszywałam w grupie
Przyjemnie, bo miałam świadomość, że to mój pierwszy SAL
Przyjemnie, bo dla mojej dzidzi ( wierzyłam w to do końca;) )
Przyjemnie, bo kolorystyka i urok myszek niezaprzeczalne
ale 
miałam dosyć liczenia wątków i osnowy. Strasznie mnie to męczyło i zniechęcało momentami. Cały czas powtarzałam sobie, nigdy więcej takiego płótna! Oczy bolały, ale ... warto było. Baleriny śliczne. Pościel niepowtarzalna. Zachwyty znajomych i rodziny szczere i dowartościowujące. Co tu dużo pisać, o tak to wygląda w praktyce:)





Zakupy w LEMONADE
Czytając kiedyś na blogach, że ciężarne koleżanki nie mogły haftować krzyżyków, dziwiłam się. Przecież to tak uspakaja, wycisza, pozwala pomyśleć ... Niestety, nic bardziej mylnego. Pod koniec ciąży krzyżyki doprowadzały mnie do szewskiej pasji i albo mi się myliły i musiałam wypruwać albo wywoływały nudności. Dziwne to, ale rzeczywiście tak było, dlatego postanowiłam spróbować scrapbookingu. Hihhi zaczęło się i skończyło na zakupach w Lemonade. Zaszalałam konkretnie i mimo braku koncepcji, konkretnych planów na wykorzystanie zakupionych materiałów wydałam stówę. Ale czy można było się oprzeć takim cudnym papierom? Kupiłam i w kompletach, i pojedyncze arkusze, bo zdecydować się nijak nie mogłam. Tylko jak się robi pieczątki tymi stempelkami? 




5 komentarzy:

  1. piękną pościel wyczarowałaś ! cudna jest ;-) a zawiniątko rozkoszne ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. warto bylo sie pomeczyc,aby stworzyc tak piekna i niepowtarzalna posciel dla takiej slicznotki

    OdpowiedzUsuń
  3. Maleńka wygląda prześlicznie, pościel ma cudowną i niepowtarzalną, pamiątka na zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. cudne obie, najpierw maleńka a potem pościel:)i mam taki pomysł żeby ją zachować dla córeczki jak wyrośnie z tej pościeli i podarować jak będzie mamą dla jej córki, to będzie wspaniałe:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Śliczna pościel! A jaka piękna "zawartość" :-)

    OdpowiedzUsuń