Wracamy do robótek październikowych ...
Monet Claude "Ogród artysty"
Nie jest to na pewno robótka, ale moja kolejna pasja, o której dotąd nie pisałam. Uwielbiam to od zawsze, odkąd je odkryłam. Zwykle sięgam po nie w najbardziej nerwowych chwilach mego życia, w chwilach gdy potrzebuję wyciszenia, gdy muszę porozmyślać, w jesienno-zimowe wieczory, w czasie letniego urlopu lub właśnie wtedy, gdy noszę w sobie nowe życie. Zawsze mam w zanadrzu jakieś nowe, nieułożone puzzle. Ostatnio układałam ubiegłej zimy, potem wyparły je hafty i szydełkowa narzuta, ale zatęsniłam za tymi kartonikami i mimo wyszywanej zakładki za Wymiankę, mimo nieskończonych wtedy myszek wyciągnęłam je. Miałam do wyboru 2 obrazy. Ten bardziej przypadł mi do gustu z oczywistego powodu ... córcia idzie...
Miotałam się bardzo pod koniec ciąży po leżeć musiałam, a ja nie umiem tak nic nie robić. Krzyżykowanie odpadło, puzzle odpadły, więc do łask powrócił haft richalieu. Wyciągnęłam szmatkę z wyrysowaną roślinnością i dalej do dzieła! Po jednym wieczorze już wiedziałam, że i to odpada. Mdłości wróciły:(. By dokończyć nitkę przefastrygowałam listek, potem łodyżkę i... bingo!!! To mogłam robić. Więc przez kolejne dni obleciałam nitką wszystkie kontury na zazdrostce, w lepszych momentach haftowałam zawzięcie. To teraz efekty:
O tej zabawie, o książce i całej reszcie przeczytałam zaraz po opublikowaniu posta przez mamagę. Jak zawsze tysiące wątpliwości i dopisałam się dzień po zamknięciu zapisów. Dzięki uprzejmości Organizatorki dołączyłam jednak do zabawy i teraz z niecierpliwością czekam na książkę. A dostanę ją za 21 pomnożone przez 3 czyli za rok najwcześniej:)))
Nie pamiętam kiedy ostatnio puzzle układałam (układanek dla dzieci nie liczę). Chyba sobie sprawię jakieś na gwiazdkę :)
OdpowiedzUsuńZazdrostka będzie piękna. To żmudna praca, ale kiedyś ją skończysz i na pewno będziesz zadowolona. Mnie się marzy wykończona tak narzuta na łóżko w sypialni. Tyle, że łózka jeszcze nie mam :)
O!.. Puzzle... Kiedyś namiętnie z całą rodziną układaliśmy wielkie obrazy. Nie było za bardzo miejsca, żeby je rozłożyć, więc zawsze układało się po dywanem ;)
OdpowiedzUsuńNo, zaskoczyłaś mnie z tymi puzzlami! Podziwiam cierpliwość! Ale w sumie nie powinnam się dziwić, bo do tego haftowania to dopiero potrzeba cierpliwości;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)))
Uwielbiam puzzle, ale nawet nie potrafię powiedzieć, kiedy ostatni raz układałam. Największe jakie ułozyłam to 5000 klocków. Trwało 2 tygodnie, ale było warto :)
OdpowiedzUsuńOj, ale masz cierpliwość, myślę o hafcie, bo puzzle sama też lubię układać.
OdpowiedzUsuńCzekam na efekt końcowy wyszywanki. Pozdrawiam serdecznie:)