Przeglądając zdjęcia, w jednym z folderów natknęłam się na sporą ilość niepublikowanych jeszcze, a przygotowanych z myślą o blogu:)
Ostatnio było o książce, to żeby nudno nie było pokażę dla odmiany coś dzierganego czyli kocyk, który przygotowałam na chrzest córci.
Było z nim sporo zamieszania, bo ciepło było, odpowiedni strój mieliśmy już przygotowany tyle, że tydzień wcześniej zrobiło się zimno i z każdym dniem mróz stawał się coraz większy. We środę podjęłam decyzję o dzierganiu kocyka, dwa dni dłubałam i zabrakło włóczki, mąż wracając z pracy objechał pasmanterie i takiej nie znalazł. Sprzedawczyni doradziła podobną... podobną według niej , bo w rzeczywistości to co innego było. Zaczęłam od nowa i znów zabrakło w tym samym miejscu. W sobotę, w przeddzień uroczystości mąż dokupił drugi motek "identycznej" włóczki. Pojechał z kawałkiem włóczki, z banderolą, z paragonem, ten sam sklep, ta sama pani .... czemu zatem inna włóczka ???? Normalnie byłam bliska płaczu, bo włóczka była zupełnie inna! Chyba tylko kolor i producent ten sam. Tamta była gładka, zwykła, ta czesana, z włosem. Nie miałam już wyboru, stwierdziłam, że najważniejsze, aby dziecko nie zmarzło i dorobiłam resztę. heheheh a ksiądz realista, wiedząc, że na dworze ponad 20 stopni na minusie, podkręcił grzanie na maksa, tak, że i dorośli, i dzieci rozbierali się z wierzchniego okrycia. Nasze maleństwo nie skorzystało ani z kocyka, ani polarowego płaszczyka, było w rajstopkach, sukieneczce i z gołą główką:))))
Kocyk jednak był, a wyglądał tak:
Cudny wyszedł, ten kwiatuszek - to cały urok.
OdpowiedzUsuńŚliczny kocyk udziergałaś :))
OdpowiedzUsuńPiękny kocyk!!! A historię z jego powstaniem i wykorzystaniem opowiecie kiedyś Maleńkiej i będzie miłe wspomnienie :)))
OdpowiedzUsuńBedziesz miala co opowiadac jak dorosnie ;) sliczny kocyk.
OdpowiedzUsuńPrzepiękny o)
OdpowiedzUsuńPiękny , marzy mi sie podobny.
OdpowiedzUsuń