Pod koniec ciąży wpadł mi w ręce malutki wzorek wyszywany tylko 5 odcieniami muliny :). Śliczne delikatne różyczki. W sam raz na body czy inną część garderoby dla niemowlaczka. heheh ale tak jak kiedyś mamy narzekały na nudne ubranka tak teraz oczopląsu można dostać, bo tyle tego pięknego, kolorowego, ze wzorkami mniejszymi i większymi. Same cuda! Gorzej, gdy szuka się czegoś prostego, jednobarwnego. Tak więc przed ciążą nie znalazłam białego body. Wzorek leżał i kusił, i leżał. W końcu koleżanka znalazła i podarowała mi, kupioną w pewnym sklepie bluzeczkę. Białą! Co prawda maleństwo miało wtedy może ze 2 miesiące, ale ... kiedyś dorośnie:) Gdy córcia miała ponad pół roku stwierdziłam, że czas zabrać się za robotę. Pierwsza różyczka powstała w kilka dni, z drugą było gorzej. Nijak nie chciała się trzymać prosto, sam kwiatek był większy od tej z listkami. Porażka. Wyprułam część, zaczęłam od nowa... i okazało się, że wyszło to samo. Rzuciłam precz! Tydzień temu, po ponad roku wzięłam się za to nieszczęście. Tym razem poszło lepiej. Udało się wyszyć i nawet bez prucia:) Zadowolona uprałam bluzeczkę, uprasowałam, dziecię zaczynam ubierać a tu .... główka nie chce przejść. Ciągnę z jednej strony, z drugiej strony, malutka sama naciąga, mąż przyszedł do pomocy, rozciągamy dekolt bluzeczki ... nic z tego. Zrezygnowani zerkamy na metkę ... rozmiar na roczek ... córcia lada dzień skończy dwa latka ... bez komentarza ...
Kto by pomyślał, że takie maleństwo można haftować ponad rok? Uwierzy ktoś?
Hello !!!! I am a new follower of your blog !!! Your stitching is
OdpowiedzUsuńso beautiful !!!! I like your blog very much !!!!
Niki