Pochwalę się przy okazji, że przez te wszystkie lata rozwinęłam się:))) Hahahahahhaah Otóż pierwszy worek to gotowiec ze sklepu papierniczego, ot zwykły worek nylonowy. Potem był podobny worek, zakupiony w markecie za grosze, ale ozdobiony gotową aplikacją z pasmanterii. Aplikacja ściągnięta przez sprzedawczynię na zamówienie, bo synek nie chciał niczego innego tylko krecika z czeskiej bajki. Ciężko było, ale miła pani znalazła go nam. Potem tego nieszczęśnika jeszcze kilka razy naszywałam na nowe worki. I ostatni, uszyty od podstaw przeze mnie, i sam worek, i aplikacja.
Oczywiście starszy syn zużył kilka tych zwyklaków, młodszy krecika nosił na różnych tłach, więc i szycie worków dla córci czeka mnie jeszcze pewnie kilka razy:)
No kochana moje gratulacje. Grunt to nie stać w miejscu tylko przeć do przodu a Twoja workowa historia jest tego potwierdzeniem :))
OdpowiedzUsuńBardzo fajny :)
OdpowiedzUsuńśliczne worki:) życzę powodzenia w moim candy i dziękuję za odwiedziny:) pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńKochana gratuluję drogi rozwoju. To najwspanialsze, co nas spotyka i jakiego daje "kopa".
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się Twoje worki, a w szczególności aplikacje. Dziewczynki są prześliczne i ciekawe i każda jest inna.
Prawie taki sam wzor uzylam na moja pierwsza w zyciu aplikacje. Bardzo zaluje, ze zginela gdzies w czelusciach czasoprzestrzeni.
OdpowiedzUsuń