czwartek, 7 lipca 2011
A potem była Komunia ...
Przygotowania do niej rozpoczęłam pod koniec lutego. Bałam się, że nie zdążę, że znów coś mi pokrzyżuje plany. Hhihi, jak w czasie Jarzębinowej Wymianki, gdy kończyłam haft z ręką w gipsie. I ... w sumie bardzo się nie pomyliłam;). Wieczór w wieczór przez pół godziny - godzinę haftowałam małe wzorki. Potem z miesiąc nie byłam w stanie ani siedzieć, ani leżeć, ani w głowie mi było cokolwiek z nimi robić. Na koniec zakupiłam papier wizytówkowy, dziurkacze ozdobne, naklejki i powstały zaproszenia komunijne. Cieszę się, że spotkały się z uznaniem wśród zaproszonych gości, że sami zadeklarowali zachować je na pamiątkę w albumach. Proszę oceńcie je sami:
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
podziwiam, za taka ilośc jednakowych obrazków. Brawo ! a zaproszenia piękne wyszły !
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję za odwiedziny u mnie i udział w zabawie.Pozdrawiam ciepło i zapraszam:)
OdpowiedzUsuńO matko i Ty to sama???!!! Zazdroszcze talentu!
OdpowiedzUsuń