Dzieje się u mnie, oj dzieje. Chciałabym ze wszystkim zdążyć na czas, ale czy mi się uda? Jak na razie to w lesie jestem. Ciemnym i gęstym:(
Ostatnio pisałam, że mam materiał i nici na SAL-owe gwiazdki, przyszedł czas za rozpoczęcie robótki i ... cały wieczór spędziłam na kombinowaniu... bo sami zobaczcie ... niteczki cieniuchne, liczenia masa i jak lepiej? Mniejsze czy większe krzyżyki?
Miałam o tym napisać, ale poszłam połazić po blogach. Popatrzeć jak sprzątacie, pieczecie, dekorujecie domy, pokazujecie bezmiar prac o tematyce świątecznej i przepadłam. Na koniec dowiedziałam się, że wygrałam prześliczną kuchareczkę u sunsette... i szczękę zbierałam całą noc ... i po poście. Tak w ogóle to kto nie był na Jej blogu powinien to zrobić koniecznie!
Wczoraj już nie miałam siły by dopchać się do kompa. Syn i mąż okupowali go skutecznie cały wieczór. Zabrałam się zatem za gwiazdkę. Zdecydowałam się na te większe krzyżyki i siedzę, i oczy wytrzeszczam, i liczę: osiem, cztery, osiem, cztery, osiem, cztery, osiem, cztery, osiem, cztery, osiem, cztery, osiem, cztery, osiem, cztery, osiem, cztery, osiem .... i tylko/aż tyle wczoraj powstało:
Czy ktoś się już domyśla co to będzie?
Jakby tego wszystkiego było mało to ...odkurzyłam kolejne druty i ... robię coś dla siebie. Zamiast zacząć oswajanie się na nowo z drutami od kwadratów, prostych szalików to mi poppy i baktusów się zachciało:))))))
Nie może być i potem nudno, więc zgodziłam się w okresie między świętami, a Sylwestrem wyprawić synowi urodziny - na razie 12 osób z osobami towarzyszącymi
Dam radę?
hehe przyznam się, że po cichu kombinuję, że może by u siebie Sylwestra zrobić?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz