Mulinę dobrałam, zamieniając Madeirę na Anchor. Zanim jednak dotarłam do sklepu po brakujące kolory, dobrałam muliny spośród tych, które posiadałam w domu. W ten oto sposób, wyszywam DMC, Ariadną i Anchorem.
Ciałka myszek to moja własna fantazja, wyszywam dwoma odcieniami szarości, w zależności od barwy sukienki. Po prostu niektóre zamienniki wydawały mi się niedoprzyjęcia. Bacstiche są grafitowe, o tym już pisałam w poprzednim poście o baletnicach. Ze względu na to płótno wyszywam jedną nitką;)
Igłą chińska, cienka, najcieńsza chyba z możliwych ... cóż to też wymusił materiał ...
To może tytułowa myszka?
I z koleżankami:)
Myszki przecudnej urody!:)I wielkie gratulacje z powodu tych "odliczanych tygodni".Pozdrawiam gorąco!
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńśliczne te myszki wyszły i cieszę się, że też wyszywasz jak ja, choć ja już coraz rzadziej z braku czasu:(
Dziękuję za cudny komentarz u mnie,
pozdrawiam,
praca żmudna i upierdliwa, ale jakie roztańczone piękne myszki. dasz radę licz powoli..... trzymam kciuki
OdpowiedzUsuńNa płótnie wyszywałam daaaaaawno temu i znam ten ból liczenia inaczej w pionie i inaczej w poziomie, dlatego podziwiam bardzo ;)
OdpowiedzUsuńMyszki są super :)
Pozdrawiam ciepło.