Kolejna odsłona SAL-owego kalendarza czyli ... błąd za błędem.
Właściwie pierwszy błąd popełniłam na wstępie. Dowiedziałam się jednak o nim dopiero w połowie wyszywania, gdy doszłam do zieleni na listkach. Otóż napis wyszyłam złym kolorem, o ton za jasnym i musiałam kombinować z kolejnymi odcieniami:(
Druga wpadka to kolejny element haftu - pszczółka. Jej skrzydełka machnęłam na czarno, a powinny być brązowe. O tym dowiedziałam się zupełnie na końcu, gdy doszywałam ostatni element obrazka czyli drugą pszczółkę
Po wyszyciu wszelakich niebieskości na ptaszku, zwłaszcza jego ogona zorientowałam się, że kanwę źle przycięłam, a wybrałam tak cudną, marmurkową, DMC, o odcieniu oliwkowym. Chyba pierwszy raz mi się to zdarzyło, a tak liczyłam, mierzyłam:(
Gdy przeszłam do haftowania żółtą muliną okazało się, że fatalnie dobrałam grafit. Za jasny! Zupełnie nie widać, że ten ptaszek ma oczy:(
Kolejna wpadka zaliczona na brzuszku. Jeden wieczór i żółty nr 1 wyszyty. Ucieszyłam się, że tak szybko. Przechodzę do kolejnego koloru - żółtego nr 2, ale gdzie on? Na monitorze kolory zlewają się, oczy bolą, odłożyłam poszukiwania na następny dzień i ... jakie rozczarowanie nazajutrz, gdy w świetle dziennym okazało się, że nr 2 mam wyszyty, a najjaśniejszy odcień czyli ten nr 1 leży sobie nietknięty:( Znów szukanie, zamienianie. Wreszcie haftuję dalej. Niby na pasemku był ciemniejszy, na kanwie nie widać różnicy:( Nie pruję. Zostaje tak. Jest źle, ale trudno, nie pruję i kropka
Inna noc, kolejny kolor i kolejny błąd. Gałązka. Brązy.
Przerysowałam sobie je dokładnie, ale znów wyszło źle. Pomyliłam odcienie i ciemne części wyszyłam na jasno, a to co było jasne, ciemnym brązem. Tym razem prułam. Miałam dosyć ptaszora. Odłożyłam robótkę na kilka dni
O dziwo, gdy do niej wróciłam, gdy przeszłam do kwiatka poszło szybciej i lepiej. Co ja piszę nie lepiej tylko bardzo dobrze:) Pszczółka wręcz w tempie ekspresowym
A potem to już tylko pranie, kombinowanie z wykończeniem i mam gotowy obrazek.
Za chwilę zawiśnie na kalendarzu, wszak za momencik marzec:)
Śliczny obrazek Ci wyszedł :)
OdpowiedzUsuńGdybyś nie opisała szczegółowo wszystkich swoich "wpadek" to wcale ich nie widać.
A na koniec powiem Ci coś co kiedyś w podobnej sytuacji (xxx innym, podobnym kolorem, bo akurat nie miałam tego co był w kluczu) - przecież tylko ty wiesz jaki kolor był podany w kluczu, a oglądający nawet nie zwróci uwagi. I tego należy się trzymać.
Pozdrawiam serdecznie :))
No to zaliczyłaś kilka wpadek. Ale jak na taki problematyczny obrazek to wyszedł super, nieco brakuje mi konturów. Ale ja się na xxx nie znam.
OdpowiedzUsuńobrazek śliczny i gdyby nie ten dokładny opis wpadek, to ja bym nic nie zauważyła. A kolory dobrane są ok, no dobra to oko ptaszka się zlewa, ale reszta jest w porządku. Takie kolory dobrałaś i jest ok
OdpowiedzUsuńŚliczny miesięcznik marcowy :)
OdpowiedzUsuńDobrze,że dotrwałaś do końca. Efekt końcowy - mimo wszystko piękny.
OdpowiedzUsuń